sobota, 21 lutego 2015

Jak załatać, żeby nie ciekło...

Praktycznie wszelkie zajęcia jakie wymagają używania narzędzi niosą za sobą ryzyko urazu. Nóż, siekiera, dłuto, szlifierka kątowa... Wystarczy nieodpowiedni ruch i człowiek zaczyna przeciekać. Jak wiadomo krwi zbyt wiele w organizmie nie posiada, więc im intensywniej przecieka, tym mniej mu pozostaje...
Tamowanie krwawień, które powstały w wyniku skaleczenia jest upierdliwe. Zbyt słabo założony opatrunek grozi dalszym przeciekaniem, zbyt mocno dociśnięty sprawia utrudnienie przepływu krwi. O jakiejkolwiek dalszej robocie można zapomnieć. Pozostaje lizać rany...

Tymczasem istnieje sposób na szybkie i skuteczne połatanie struktury osłon zewnętrznych tworzonych przez skórę. W dawnych latach Rambo zrobiłby to przy pomocy szewskiej igły i szpagatu, teraz wystarczy klej o działaniu kontaktowym zwany cyjanoakrylowym. Najprościej tłumacząc- wszelkie super gluty i kropelki. Kleje te wiążą przy udziale wilgoci. Stąd najłatwiej skleja się nimi palce, choćby podczas przywracania do pierwotnej formy kupki szklanych skorupek będących niegdyś pięknym flakonem.

Proces łatania, czyli jak to się robi.
Rozwalony dłutem palec należy ucisnąć w celu zmniejszenia upływu krwi. Następnie odnaleźć tubkę z klejem, co nie jest łatwe, bo zazwyczaj tubki super gluta są maleńkie. Upływ krwi w przypadku zranienia ma istotne znaczenie dla samooczyszczenia się rany, więc troszkę krwi popłynąć musi. Ale jak to się mówi, gdzie drwa rąbią... Klej nanosimy cieniutką warstwą na krawędź rozcięcia skóry.
W wyniku polimeryzacji kleju spowodowanej wilgocią rana ulega zasklepieniu.
Oczywiście wielu lekarzy popuka się w czoło widząc takie zabiegi chirurgiczne. Należy jednak pamiętać, że kleje medyczne oparte są na tychże samych cyjanoakrylach, różnią się tylko tym, że mają odpowiednie certyfikaty do kontaktu z człowiekiem. No i kosztują kilkukrotnie więcej niż tubka kropelki...

Powyższy tekst nie umniejsza roli służby zdrowia w łataniu ran zadanych dłutem. Z drugiej strony NFZ ma ciekawsze pomysły na wydawanie naszych pieniędzy, niż na błahe szycie ran bez znieczulenia, po uprzednim kilkugodzinnym odstaniu w kolejce do gabinetu zabiegowego...
Płacę, więc wymagam i sklejam się sam, na własne ryzyko.

Oczywiście autor niniejszej instrukcji nie ponosi odpowiedzialności z tytułu użycia klejów kontaktowych do sklejania poszczególnych części ciała lub ich fragmentów. Tekst ma charakter wyłącznie informacyjny i każdy kto używa klejów kontaktowych niezgodnie z instrukcją zamieszczoną na opakowaniu (klej powoduje podrażnienie skóry!) ponosi ryzyko własnych nieodpowiedzialnych działań.