poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Urlop

Przyszedł wreszcie taki dzień, kiedy nie musimy pędzić skoro świt do pracy. Zaczynamy urlop. Nie oznacza to jednak, że dwa tygodnie spędzimy nad wodą pośród spragnionych słońca, piwa i lodów współplemieńców. Urlop służy do głębszego odpoczynku na odludziu. Polega to mniej więcej na codziennym ogarnianiu otoczenia. Na które to czynności w codziennej gonitwie nie ma czasu. Odpoczywamy więc pracując od świtu do zmierzchu i przesiąkamy odludziem na wskroś.

Prawie skończona konstrukcja wiaty czeka na ustawienie na betonowych słupkach. Do tej pory radziliśmy sobie wyłącznie siłami naszej trzyosobowej załogi. Konstrukcję skleciłem sam z sosnowych bali o przekroju 20x20cm. Robią wrażenie, nie da się ukryć. I jest co dźwigać. Spasowanie wszystkich elementów obrabianych ręcznie piłką i dłutem jest czaso i pracochłonne. Do tego osadzanie słupa ważącego 60kg, po to, by za chwilę go sposobem wydostać z wrębu wymaga sporo siły. Na szczęście żonglerkę słupami mam już za sobą. Pozostało ustawienie konstrukcji do pionu i przykrycie dachem. Większość ludzi patrząc na leżącą na boku kratownicę z bali nie wyobraża sobie, że da się to zrobić bez pomocy dźwigu. Postaram się zrobić to własnymi siłami zaprzęgając do pomocy dorobek ludzkości z dziedziny fizyki, kilka bloczków i linek...
 Nie zbudowałem domu, budynek gospodarczy pomagali mi zbudować inni, to przynajmniej wiatę postawię sam. Trzeba się mieć czym chwalić ;)

A publika jest i owszem. W każdą niedzielę, na skuterach, rowerach, samochodami i pieszo, niby bez celu zaglądają na odludzie tambylcy z okolicznych wsi. Permanentna inwigilacja, ale domyślam się, że takie zjawisko jak miastowi radzący sobie już trzeci rok w niesprzyjających warunkach, może budzić ciekawość. Niech im tam, za pięć lat będą mogli podziwiać jedynie trzymetrowy żywopłot i szczyty dachów...

Fotek na razie nie będzie, bo nie ma kiedy robić. Uzupełnimy zimową porą.
Pozdrowienia z odludzia.



3 komentarze:

  1. Ja mam o tyle dobrze, że nie mam ludzi dookoła. do najbliższego asfaltu mam 2,5 km tak więc nikt mnie nie podgląda. Podobnie walczę z otoczeniem :-) Wygładzam poprawiam. w tym roku postawiłem altanę. Niby nic wielkiego, ale musiałem wyrównać teren utwardzić i położyć 40 kg płyty chodnikowe na które kładłem drewniane podesty. Napocił się człek ale teraz oglądam z zadowoleniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie każdemu odpowiada sąsiedztwo ludzi, dla nas strefa buforowa nie była sprawą najważniejszą, ale jak pokazuje doświadczenie dobrze mieć dookoła więcej niż kilkadziesiąt metrów luzu i jak najmniej ciekawskich oczu ;)

    Kształtowanie otoczenia i uwydatnianie tego, co podpowiada sama natura daje czystą satysfakcję :) To chyba jeden z głównych powodów wyprowadzenia się z miasta. Możemy sobie wzajemnie życzyć jak najwięcej zadowolenia z wygładzania otoczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, ja staram się jedynie je troszkę porządkować chcę aby pozostało "sobą" jako i ja.

    OdpowiedzUsuń