Życie z dala od ludzi wiąże się z samowystarczalnością. Nie da się tego uniknąć. Choćby w minimalnym stopniu trzeba sobie umieć radzić samodzielnie, albo liczyć na czyjąś pomoc. Nie zawsze dobrzy ludzie mają czas, żeby przyturlać się na odludzie. Do tego warunki drogowe jakie akurat panują nie sprzyjają wizytom zwykłymi samochodami. Nasza droga przypomina poligonową, na której częściej można spotkać czołg niż osobówkę. Tonie w błocie i mało który pojazd jest w stanie nie zapaść się w głębokie koleiny.
Ponieważ trwa budowa letniej kuchni potrzebowałem skonstruować wózek do przewozu ponad dwustu kilogramowych belek. Pierwszy wózek zrobiony zaraz po przeprowadzce dostał już wystarczająco w kość. Rowerowe koła nie wytrzymały obciążeń. W jednym udało mi się nawet rozwalić oś, która najzwyczajniej pękła. Cóż było robić... Kupiłem dwa koła do taczki, z kawałków profilu zrobiłem ramkę. Wszystko razem wygląda tak-
Jak widać siedmio metrowa belka położona na wózek robi wrażenie. Ustawiając wózek w odpowiednim miejscu można spokojnie manewrować tym kawałkiem drewna mimo sporej masy jaką trzeba pchać. Przewóz siedmiu belek podobnej długości na odległość 50m zajął mi około godziny. Prawie dwie tony drewna i tylko jeden element napędzający- moje ręce i nogi. Da się :) trzeba tylko pomyśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz