Mieszkamy daleko od dróg ze stabilną nawierzchnią. Do tego przez większą część roku mieszanka wiatru i śniegu potrafi skutecznie uziemić pośród potężnych zasp. Ponieważ rolnikami raczej nie będziemy, a praca w mieście wymaga w miarę punktualnego podpisywania listy obecności, musimy sprawnie się przemieszczać. Fascynacja samochodami z napędem na cztery koła i ponadnormalnymi zdolnościami pokonywania przeszkód terenowych z konieczności przekształciła się w realną potrzebę. Stąd też jesteśmy posiadaczami dwóch terenowych osiołków. Jednego w wersji light, który poza płytkim błockiem równie wygodnie potrafi połykać duże odległości pokryte asfaltem. I drugiego troszkę bardziej przystosowanego do terenu, za to niezbyt wygodnego w ruchu po czarnych drogach. Ten za to potrafi przebić się przez półtorametrowej wysokości zaspy. Pod warunkiem, że śnieg jest w miarę luźny.
Jeśli droga do domu wygląda tak-
Lub tak-
To czasem osiołki mają sporo pracy...
Posiadanie sprawnego sprzętu przestaje być fanaberią, a staje się zwykłą koniecznością. Trzeba także pamiętać, że mieszkanie w takim odosobnieniu radykalnie weryfikuje nasze znajomości. Nie każdy jest w stanie poświęcić wypieszczoną osobówkę z małym prześwitem dla podtrzymania dobrych relacji. Nawet jeśli oszczędzi wystające elementy plastikowych spojlerów przed niechybną destrukcją w kontakcie z koleinami, to pozbycie się taczki błota wklejonego w podwozie staje się także sporym wyzwaniem... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz