poniedziałek, 20 stycznia 2014

Sytuacja bojowa

W krótkich żołnierskich słowach...
Lodu przybywa, przy temperaturze -4*C pada deszcz i zamarza na wszystkim. Dziś rano zerwało linię i zabrakło prądu. Kabel leży i czeka na fachowców. O dziwo po kilku godzinach mimo, że linia nie została naprawiona mamy zasilanie. Co prawda, co jakiś czas są przerwy, ale krótkie.

Problemem naszego domu jest uzależnienie od energii elektrycznej. Poprzedni właściciel planował co prawda zasilanie awaryjne, ale dopóki nie było budynku gospodarczego, nie było też gdzie wstawić agregatu.
Nie ma prądu, to nie ma ogrzewania, wentylator do DGP, pompa do podłogówki zasilanej z nasady kominkowej, wszystko pędzone prądem. Przydałby się zwykły piec lub kuchnia węglowa. Jest jak jest, trzeba sobie dawać radę i nie marudzić.

Połamało się trochę gałęzi na brzozie i jesionie. Szkoda, ale co można na to poradzić? Pozostanie w miarę możliwości oczyścić pnie z kikutów, żeby rany się zasklepiły.

Poranne przygotowanie osiołka do drogi trwało ponad godzinę. Dwu centymetrową warstwę lodu rozbijałem drewnianym kołkiem. Na szczęście szyby przetrwały moje kucie w całości.
Droga do nieba, jak nazywamy naszą asfaltówkę na górce, przypomina prawdziwe lodowisko. Osiołek robił bokami jadąc pod górę.
Czekamy na poprawę pogody.

Wiąz

Obłamane gałęzie jesiona

Lód trzaska na pniu

Brzoza, jej mi szkoda najbardziej...

Oblodzenie na osiołku 2-4cm

Skucie całego lodu to robota na kilka godzin

Brzoza ledwo się trzyma...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz